- Tiara markizy Anglesey
- Bessie Wallis Simpson biżuteria
- Naszyjnik z szafirową broszką księżnej Diany
- Diamentowy naszyjnik Marii Antoniny
- Naszyjnik Patiale
- Diament Wittelsbach
Diadem Tańczącej Markizy, perłowy choker księżnej Diany, kolekcja księcia Windsoru, diamentowy naszyjnik Marii Antoniny - to tylko krótka lista biżuterii, która jest nierozerwalnie związana z głośnymi, a czasem nawet szokującymi skandalami. Dzisiejszy wybór obejmuje najbardziej pikantne historie rodzin królewskich skupionych wokół bajecznie drogiej biżuterii.
Kosztowna biżuteria są najczęściej kojarzone z cennymi wspomnieniami. Oto pierścionek, który ukochana dała Ci dokładnie w chwili, gdy się oświadczyłeś. Oto sznur pereł, który stał się symbolicznym prezentem z okazji urodzin pierworodnego dziecka. A oto ozdobiony klejnotami wisiorek, który z czasem stał się ucieleśnieniem dwudziestu lat wspólnego życia. Każda z nas ma swoją własną listę cennej biżuterii. Ale zazwyczaj nie trzymamy w domu skandalicznej biżuterii. Jeśli masz negatywną aurę, eksperci zalecają, abyś się jej pozbył. I z tego punktu widzenia mamy dużo więcej szczęścia niż królewicze. Przecież oddanie "złego" pierścionka do jubilera na przetopienie i pozbycie się tiary wartej kilka milionów dolarów to nie to samo. A oszałamiająco drogiej biżuterii, na zawsze kojarzonej ze skandalem, członkowie rodzin królewskich mieli co najmniej pod dostatkiem.
Tiara markizy Anglesey
Diamentowa Tiara, która za lekkim dotknięciem zamienia się w naszyjnik zapierający dech w piersiach, jest pierwszym skandalicznym elementem biżuterii na naszej liście. Diadem był i jest częścią kolekcji Dancing Marquess. Nazwa kolekcji jest bezpośrednim nawiązaniem do jej właściciela, markiza Anglesey, który nazywał się Henry Cyril Paget.
Wiele wiadomo o tym członku brytyjskiej arystokracji. Był jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii Korony Brytyjskiej i z pewnością jedną z najbardziej barwnych. Pół miliarda funtów szterlingów - tyle Sir Padgett roztrwonił podczas swojego krótkiego (zmarł w wieku 30 lat), ale barwnego życia, pozostawiając po sobie ogromne długi. Całkowita niekorzystna sytuacja finansowa przeszła po śmierci tańczącego markiza, wraz z tytułem królewskim, na jego kuzyna, zmuszając "spadkobiercę" do sprzedaży rodzinnego majątku. Ale nie mówmy o smutnych rzeczach. Porozmawiajmy raczej o dobrych czasach.
Piąty markiz Anglesey był człowiekiem rozrzutnym i hojnym. Nie szczędził wydatków na przedstawienia teatralne i ich oszałamiające kostiumy. Był gwiazdą większą niż współczesne gwiazdy rocka, i to było jak to było tak, jakby Henry Cyril Paget był otaczającym go światem. Przynajmniej nigdy go to nie opuszczało. Pół miliarda funtów, które wpędziły jego rodzinę w wieczne długi po śmierci Pageta, tańczący markiz zainwestował w różowe pudle, eleganckie samochody z francuskimi perfumami zamiast spalin i oszałamiające nakrycia głowy, których pozazdrościłaby mu nawet Katia Osadczaja. Paget nie wyobrażał sobie siebie bez teatru, więc bez końca finansował produkcje teatralne. Każdy taki występ wiązał się z tańcem markiza dla publiczności. Swój przydomek zyskał przy okazji, ponieważ naśladował Louisa Fullera i wykonywał taniec motyla.
Tiara z kolekcji Tańczącej Markizy była ostatnim znaczącym zakupem rozrzutnego przedstawiciela brytyjskiej arystokracji. Został stworzony przez jubilerów na początku lat 90-tych XIX wieku, ale zakupiony przez Sir Henry'ego Cyrila Pageta znacznie później. Tiara była inkrustowana pięknymi diamentami, których łączna masa przekraczała sto karatów. Na uwagę zasługuje fakt, że kamienie zostały oszlifowane w specjalny, "staromiejski" sposób. Dziś ten rodzaj cięcia jest uważany za przestarzały i współcześni jubilerzy prawie nigdy go nie używają. Dlatego kamienie fasetowane w ten sposób z klejnotów stały się artefaktem czasu.
Szczególną cechą tiary Tańczącej Markizy jest to, że diamenty, które ją zdobią mogą zostać usunięte - w ten sposób powstaje drugi element biżuterii, który może być również noszony jako samodzielny element: naszyjnik "riviera". Skandaliczna biżuteria, nawiasem mówiąc, nikt nie trzyma jej za siedmioma zamkami. Co jakiś czas jest wystawiany na wystawach i innych imprezach kulturalnych. Ostatnia impreza z tiarą, która niegdyś należała do tańczącej markizy, odbyła się nie tak dawno w Londynie. A jej organizator w wywiadzie przed wystawą powiedział: "To naprawdę jest niesamowity kawałek biżuterii. Gdyby umiał mówić, opowiedziałby nam niesamowitą historię." Dlatego też Tiara Tańczącej Markizy jest numerem jeden na liście "Najdroższe klejnoty na świeciezwiązane ze skandalem".
Cięcie markizy de Pompadour
Przy okazji, jak wspomnieliśmy o przestarzałej metody cięcia "w starym stylu", porozmawiajmy o rodzaju cięcia o nazwie "Marquise". Ma też dość soczystą historię. Jest to przypadek, w którym to nie konkretny element biżuterii zyskuje skandaliczną sławę, ale każdy element o odpowiednim kroju.
Sposób szlifowania diamentów Marquise jest określany w niektórych źródłach jako "szlif łodziowy". Nie zmienia to jednak istoty sprawy. Historycy są pewni, że ta niezwykła nazwa dla sposobu cięcia klejnotów ma związek z dwoma faktami z życia Korony Brytyjskiej.
- Pierwszy fakt, poszlakowy: klejnoty wykonane w kształcie łodzi bardzo lubiły być noszone na dworach, stąd nazwa takich diamentów jest adekwatna - arystokratyczne.
- Drugi fakt, który jest oczywisty: Kształt kamienia, obrobionego w wyżej wymieniony sposób, był echem kształtu ust markizy de Pompadour, która, jak wiadomo, była ulubienicą Ludwika XV. W tamtych czasach krążyły plotki, że król polecił swoim nadwornym jubilerom uwiecznić usta ukochanej Jeanne-Antoinette Poisson, a pomysłowi rzemieślnicy wykonali polecenie króla w najlepszy możliwy sposób.
Szlif Marquise tworzy diament o 58 fasetach. Źródła zagraniczne określają je jako "navettes", czyli "łódki". Faceted diamentSzlifowany diament jest podłużny i spiczasty na końcach, jak uśmiech Markiza lub malutka łódeczka.
Bessie Wallis Simpson biżuteria
Historia nie zna wielu przypadków, w których biżuteria z bajecznie drogą metką kojarzyła się z jednej strony z członkiem Korony Brytyjskiej, a z drugiej z osobą nie mającą żadnych związków z rodziną królewską. Historia miłości Edwarda VIII jest jedną z takich historii. Bessie Wallis Simpson była ukochaną króla, dla której był on gotów nie tylko przenosić góry, ale i zrzec się tytułu królewskiego. W rzeczywistości tak właśnie się stało. Zakochany mężczyzna po prostu zrezygnował ze swojego tronu, aby móc poślubić tę, którą kochał najbardziej na świecie. Dziewczyna była już wtedy rozwiedziona, a to dodawało pikanterii temu, co działo się między Bessie a Edwardem VIII. Ofiara, jaką były król złożył na ołtarzu swojej miłości, była naprawdę niewiarygodna. Dlatego też historia Edwarda i Bessie znalazła się w pierwszej dziesiątce najbardziej niesamowitych historii miłosnych ubiegłego wieku.
Jednak nie tylko małżeństwo księcia Windsoru i pani Simpson okazało się skandaliczne, ale również zły nawyk, którego para nie chciała się pozbyć. Książę uznał za konieczne podarować ukochanej biżuterię. I to te najpiękniejsze i najdroższe. Ulubione marki pary to Boucheron, Cartier i Van Cleef & ArpelsAle miłośnicy często odwiedzali inne znane butiki jubilerskie w Nowym Jorku i Londynie. Tak, para uwielbiała biżuterię. Ale, niestety, nie lubili za nie płacić. Zyskały więc złą sławę wśród arystokratów i biznesmenów sprzedających biżuterię.
W 2010 roku ukazała się książka o Windsorach. Nosiła tytuł Dancing With The Devil: The Windsors And Jimmy Donahue i była poświęcona życiu Bessie i jej kochanka. Autor książki pisze m.in. czarno na białym, że "Windsorowie kochali biżuterię, ale często zapominali za nią płacić". Jeden raz można by nazwać przypadkiem. Drugim był przypadek. Ale powtarzające się unikanie płacenia za zakupy dawało wszelkie powody, by twierdzić, że w życiu Windsorów istniał namacalny wzór.
Książę i księżna prawie nigdy nie byli daleko od centrum opinii publicznej. Byli oni krytykowani przez elity za epatowanie bogactwem w okresie totalnej dewastacji po II wojnie światowej. Wyglądało to wulgarnie, głupio i bez szacunku dla ich kraju i narodu. Ale były król i Bessie Wallis Simpson zdawali się nie przejmować opinią publiczną ani trochę. Ich poczucia własnej wartości nie zdołała nawet podbić niepohamowana fala krytyki, która spadła na parę po tym, jak Bessie zrobiła furorę w nowojorskiej siedzibie Armii Zbawienia, nosząc najdroższe elementy biżuterii z jej kolekcji. Miała na sobie sobolowe manto, perły i szykowne kolczyki inkrustowane ogromnymi szafirami i akwamarynami.
Panther przez Cartier
Jednym z najbardziej kultowych i najsłynniejszych elementów biżuterii, które złożyły się na kolekcję Bessie Wallis Simpson była pantera od Cartiera. Według ekspertów Gold.uaTo dzieło sztuki jubilerskiej było owocem wspólnej pracy ukochanej księcia Windsoru i wspomnianego domu jubilerskiego. Ujrzała światło dzienne na początku lat pięćdziesiątych XX wieku i była to bransoleta w formie pantery, której ciało było dosłownie obsypane diamenty. Był tak bogato nabijany ćwiekami, jak jego właścicielka, ponieważ były król dosłownie wykąpał Wallis Simpson w bajecznie drogiej biżuterii.
Cenna pantera składała się z kilku części. To "rozczłonkowanie" było wymuszonym zabiegiem: jubilerzy chcieli, aby diamentowy kot idealnie okalał kobiecy nadgarstek. I cel został osiągnięty. Głównym materiałem do tworzenia biżuterii była platyna. Powierzchnia bransolety została usiana fasetowanymi diamentami i onyksami, które imitowały plamkowanie. Biżuteryjny żbik zamiast oczu miał szmaragdy. Biżuteria okazała się rzeczywiście wspaniała. Dlatego w 2010 roku człowiek, który chciał pozostać anonimowy, z łatwością wylicytował go na aukcji Sotheby's za ponad cztery i pół miliona funtów szterlingów.
Naszyjnik z szafirami księżnej Diany
Po rozstaniu księcia Karola z księżną Dianą, która była i jest jednym z najcenniejszych i najpiękniejszych symboli Wielkiej Brytanii, doszło do straszliwego skandalu. Przyjrzyjmy się, jak to było. A więc 1994 rok. W wywiadzie telewizyjnym książę Karol przyznaje się światu, że był niewierny swojej żonie, księżnej Dianie. Tego samego wieczoru zdradzająca żona pojawia się publicznie w absolutnie oszałamiającej kreacji. Dziennikarze nazwali ją później "suknią zemsty", ponieważ tej nocy była czymś więcej niż tylko szykowna i odkrywcza. Był to strój manifestacyjny na rzecz uniezależnienia się od niewiernego małżonka. Jeśli wpiszesz w google "the world's mostnajdroższa biżuteria świata", zdjęcie perłowy choker z szafirową broszką pojawia się na pierwszej stronie. Co ciekawe, istnieje wiele elementów biżuterii, które kosztują więcej, ale są one znacznie mniej znane niż ulubiony klejnot Lady Di.
Księżna Walii uzupełniła swoją ultramarynową kreację o dekolt w kształcie szyi z krzykliwymi klejnotami. Po pierwsze, były to kolczyki z diamentami i szafirami. Drugim był choker składający się z siedmiu rzędów wyselekcjonowanych pereł. Na środku chokera znajdowała się szafirowa broszka inkrustowana brylantami. Ten sam, który królowa podarowała Dianie jako prezent od matki z okazji ślubu z jej cennym synem. Przypomnijmy, że ten właśnie perłowy naszyjnik z diamentami i ogromnym szafirem zarówno przed rozstaniem z Karolem, jak i po rozwodzie był "wizytówką" królowej kier. I tak właśnie Brytyjczycy nadali przydomek ukochanej Lady Di, która jak dotąd w historii Wielkiej Brytanii nie miała sobie równych.
Diamentowy naszyjnik Marii Antoniny
Historia kradzieży diamentowego naszyjnika, za którą winę ponosiła sama królowa, jest bez wątpienia najgłośniejszym skandalem związanym z drogocenną biżuterią i członkiem panującej dynastii. Na pewno słyszeliście o tym wiele razy, bo po prostu nie da się przeżyć połowy życia bez czytania o naszyjniku Marii Antoniny. Postawmy jednak kropkę nad i i odtwórzmy chronologię wydarzeń.
Na początku lat siedemdziesiątych XVIII wieku, król Ludwik XV postanowił sprawić przyjemność swojej ukochanej Madame Dubarry prawdziwie wystawnym królewskim prezentem. Był to, oczywiście, klejnot. Ale to nie był zwykły kawałek. Według obecnych szacunków ekspertów, biżuteria, którą król planował podarować swojej ulubienicy, była warta piętnaście milionów dolarów amerykańskich. W tym celu król zwrócił się do dwóch znanych jubilerów. Pierwszym z nich był Carl August Böhmer. Jego partnerem był Paul Bassange. Ludwik XV zamówił u jubilerów wspaniały diamentowy naszyjnik. Szkic był tak wyjątkowy i niezwykły, że jego realizacja zajęła rzemieślnikom kilka lat. Praca zajęła znacznie mniej czasu niż poszukiwanie odpowiednich kamieni: niektóre kamienie w szkicu były tak ogromne, że niełatwo było je znaleźć. Ale zatrudnionym rzemieślnikom w końcu się udało.
Ta historia mogłaby mieć romantyczne zakończenie, gdyby nie dwa poważne "ale", które były niemożliwe do przewidzenia:
- Po pierwsze, zleceniodawca, król Ludwik XV, zmarł przed ukończeniem zlecenia: zabiła go ospa;
- Po drugie, następca króla, który objął tron po śmierci Ludwika XV, nie tolerował Madame Dubarry na dworze i wypędził ją w niesławie.
W rezultacie nikt nie chciał naszyjnika, który miał bajeczną cenę i nad którym Bassange i Böhmer pracowali przez kilka lat. No, nie do końca niechciany, bo w tamtych czasach nie było we Francji ludzi, których byłoby stać na taki luksusowy klejnot. Z wyjątkiem jednej, a raczej jednej: francuskiej królowej Marii Antoniny. Następca króla, który zmarł na ospę, Ludwik XVI, niemal natychmiast zaoferował odkupienie klejnotu, ale odpowiedź była odmowna.
I wtedy zaczęła się cała zabawa. Oszustka Jeanne de Valois-Saint-Rémy (przynajmniej tak się nazywała) zorganizowała porwanie godne najlepszych kryminałów. Madame de la Motte (drugie imię oszustki, pod którym stała się znana opinii publicznej) opracowała skomplikowany plan fałszerstwa, który obejmował tajne listy i wcielenie się w postać Marii Antoniny. Rezultat był smutny: skradziono diamentowy naszyjnik wart piętnaście milionów dolarów. Oszuści rozmontowali go "na części" i stopniowo sprzedawali na czarnym rynku w Londynie i Paryżu. Królowa Maria Antonina została oskarżona o kradzież, z którą nie miała najmniejszego związku.
W końcu winowajcy zostali odnalezieni, udowodniono im winę i ukarano. Królowa została całkowicie oczyszczona z zarzutów. Niestety, w tym czasie Maria Antonina stała się już nieodłączną częścią świadomości społecznej jako złodziejka. Nigdy nie udało jej się oczyścić swojego imienia. I chociaż każdy mieszkaniec Francji wiedział, że królowa nie miała nic wspólnego z kradzieżą diamentowej biżuterii, wielu nadal wierzyło, że Maria Antonina była zamieszana w ten przekręt stulecia. Ci, którzy wierzyli w niewinność królowej, nie widzieli jej już jednak w pozytywnym świetle. Historia ta pozostawiła niezatartą bliznę na reputacji Marii Antoniny, która od tego czasu przez nikogo na świecie nie była postrzegana jako ktoś inny niż arogancka modnisia.
Naszyjnik Patiale
Kolejnym skandalicznym elementem biżuterii w naszym zestawieniu jest naszyjnik Patiale, który został stworzony przez jubilerów Cartier. Rok powstania tego znanego na całym świecie klejnotu to 1928. Biżuteria otrzymała swoją osobliwą, orientalną nazwę dzięki miastu i dystryktowi o tej samej nazwie, który jest częścią stanu Pendżab w Indiach. To właśnie w tym mieście mieszkał maharadża, który zlecił jubilerom Cartier wykonanie niezwykle drogiego i niezwykle pięknego dzieła.
Naszyjnik był inkrustowany wieloma brylantami. Było ich nieco ponad trzy tysiące. Wśród kamieni znalazła się prawdziwa gwiazda - diament De Beers o wadze 230 karatów. Warto przypomnieć, że jest to siódmy co do wielkości diament na świecie. Nie był to jednak jedyny element tego naszyjnika, który wyglądał olśniewająco. Inne fasetowane diamenty w biżuterii ważyły od osiemnastu do siedemdziesięciu trzech karatów, czyli również dość dużo. Oprócz diamentów, naszyjnik zdobiły rubiny, i to nie byle jakie, bo birmańskie. Możesz zapytać, co jest tak skandaliczne w tej historii, ale odpowiedź jest taka, że w latach 40-tych XX wieku, ten element biżuterii zniknął. Odnalazł się dopiero po pięćdziesięciu latach. Ale nie w swojej oryginalnej formie.
Podobno historia naszyjnika Patiala była dość dramatyczna. Ponieważ został znaleziony w 1998 roku w londyńskim lombardzie. Szesnaście lat wcześniej na aukcji w Genewie pojawił się nagle ogromny diament De Beers, który, jak pamiętamy, stanowił centrum naszyjnika. Poszedł pod młotek za ponad trzy miliony dolarów. Po tym wydarzeniu badacze ponownie wyruszyli na poszukiwania naszyjnika Patiala, ale nie udało im się go odnaleźć aż do prawie dwóch dekad później. Gdzie i w jakiej formie, to już wiecie.
Znalezisko w niczym nie przypominało zachowanych fotografii. Nie było tam ani ogromnego diamentu, który w międzyczasie znalazł nowego właściciela, ani birmańskich rubinów. Mniejsze diamenty przetrwały, ale tylko częściowo. Dom jubilerski Cartier nie mógł przejść obojętnie obok swojego okaleczonego dziecka: odkupił klejnot (a raczej to, co z niego zostało) i inkrustował go cyrkoniami sześciennymi, które odtworzyły oryginalny charakter biżuterii, ale niestety nie były w stanie odtworzyć jej wartości. Eksperci uważają, że gdyby naszyjnik Patiala przetrwał do dziś, jego cena wyniosłaby od 25 do 30 milionów dolarów amerykańskich.
Diament Wittelsbacha
I wreszcie piąta, ostatnia pozycja na naszej top liście to diament Wittelsbach, który przed rozpoczęciem swojej nowej historii był częścią dwóch koron, bawarskiej i austriackiej. Ten kamień jest chyba najmłodszym w naszym zestawieniu. A to dlatego, że jego nowe życie rozpoczęło się dopiero w 2008 roku. To właśnie wtedy brytyjski jubiler Lawrence Graff, którego zna cały świat, kupił diament za dwadzieścia trzy i pół miliona dolarów. Kamień ważył ponad 35 karat i był koloru ciemnoniebieskiego. Było w nim jednak kilka bardzo istotnych wad. Na przykład, były smugi. A przejrzystość kamienia pozostawiała wiele do życzenia.
Lawrence Graff postawił sobie za zadanie ulepszenie klejnotu poprzez dodatkową obróbkę, ale spotkał się z silnym oporem opinii publicznej. Na jubilata wylała się fala negatywnych opinii z mediów i internetu. Zarzucano mu bezkompromisowość i deptanie reliktu historycznego. Graff był jednak głęboko przekonany o słuszności tego, co robi. Gdyby nie ta wiara, diament Wittelsbacha nigdy by się nie narodził.
W tym procesie Brytyjczyk musiał wyciąć z kamienia dokładnie cztery i pół karata. Historycy i badacze, którzy znali austriacko-bawarskie fragmenty życia kamienia, wpadli w histerię. Ale to nie powstrzymało Lawrence'a Graffa przed dokończeniem tego, co zaczął. W ten sposób ciemnoniebieski diament o 350-letniej historii stał się diamentem Wittelsbacha. Tak, waga dzieła brytyjskiego jubilera była mniejsza niż oryginału. Jak się jednak później okazało, zmiany te wpłynęły pozytywnie na wartość diamentu: w 2011 roku, po trzech latach skandali i oskarżeń, Graff sprzedał swoje dzieło za 80 milionów dolarów. Nowym właścicielem biżuterii został emir Kataru. A diament Wittelsbach-Graff dzięki tej transakcji stał się jednym z najdroższych diamentów na świecie.
Komentarze (0)